Gena Rowlands jako wykładowca filozofii, która przypadkiem podsłuchuje rozmowę młodej kobiety z psychiatrą. Zwierzenia nieznajomej, skłaniają bohaterkę do przewartościowania swego życia...
Allen na poważnie: znów zapatrzony w swego mistrza Bergmana, ale tak, jak w pozostałych przypadkach, będę się upierał, że inspiracje przekładają się na jakość czysto "allenowską", bez kopiowania na siłę, bez podrabiania. Jest więc Nowy Jork, jest światek intelektualistów i pozbawiona pretensji refleksja nad tym, co określić można by jako "bezsens istnienia". "Another Woman" to kino - jak zwykle u tego twórcy - kameralne, lekko kontemplacyjne, bardziej chyba nawet wyciszone, niż większość obrazów Nowojorczyka. Odniesienia do twórczości szwedzkiego reżysera (sekwencja snu to oczywisty ukłon w stronę "Tam, gdzie rosną poziomki") nad wyraz czytelne, ale jak najbardziej można oglądać "w oderwaniu". Co najważniejsze jednak: skłania do rozmyślań "na własny rachunek".