Oprócz Portman, nic w tym filmie szcególnego nie ma. Strasznie pierdołowaty główny bohater. Jak zwykle dobra wstawka Method Man'a d;-D
Do jakiś specjalnych przemyśleń to on mnie raczej nie zmusił. Za bardzo był ... amerykański.
Pozdrawiam.
Witam,
Hmm, co do tego że bohater był pierdołą, gdzie było to pokazane? To, że raz przyjaciel tak powiedział o niczym nie świadczy. Amerykański tym bardziej nie był, ponieważ kompletnie inaczej ukazał młodych amerykanów niż jest to ogólnie przyjęte. Soundtrack jest wprost genialny, idealnie dopasowany (Braff miał wyczucie, nie ma co), a oboje z głównych bohaterów zagrało świetnie. Proszę o konkretne argumenty przeciw.
Pozdrawiam